Pogrom

Niektóre teksty piszą się same. I nie tylko teksty. Czasami mam w wyobraźni zgęstek sytuacji. jakby jeden moment w środku, w trakcie dziania się. I piszę nie wiedząc jak się to skończy. I niesie, płynie, rozwija się samo… Tak bywa i z tekstem. Czasem trzyma mnie pewien określony klimat i pozwalam, by się kręcił, mościł, panoszył. Stroił w różnorakie słowa. Nie karcę go, nie dyscyplinuję. Nie każę mu się ubierać w jakieś konkretne słowa czy zwroty. I nagle, jakby ktoś we mnie zaczyna mówić wers, potem następny i dalej. Tylko zapisać. Czasem trzeba to oszlifować, a czasem gotowy od urodzenia. Tak było i z tym. Drobna korekta jeszcze w trakcie muzycznych przymiarek.
Razem z tekstem przyniosłem na próbę pomysł. Zarys linii melodycznej wokalu i ogólny obraz numeru. Drut to wszystko skonstruował i obudował muzyką. A Austin (Dziady Borowe, Maggoth, The Corpse) zagrał niesamowite solo na gitarze.
Zawsze uważałem, że forma powinna być służebną treści. Powinna podkreślać przekaz, który wynika z utworu. Przyszło mi do głowy, by dla podkreślenia i przejmującego efektu te wersy, które powtarzają ni to ludowe przyśpiewki, ni to wersety z biblii, zaśpiewać w tzw. “śpiewie białym”. Pani Joanna Słowińska – nie mam słów uznania. Spowodowała, że cały numer wibruje niepokojem, wodą do gaszenia i ogniem do podpalania…
I jeszcze taka ciekawostka – w słowniku angielskim słowo “pogrom” to… “pogrom”. Wzięli go od nas. Sami takiego nie mieli, bo nie znali takiego zjawiska. Nie żeby byli święci – raczej nigdy nie przegonimy ich w liczbie ofiar. Ale to specyficzne zjawisko, gdzie dana okolica, podgrzewana przez kapłanów zaczyna się gotować. Którzy na mocy swych konszachtów z Bogiem na chwilę zawieszają dekalog i dają dyspensę na mordowanie kobiet, dzieci i wszystkiego co się rusza. Na podpalenie dotychczasowych sąsiadów, na wszelkie bestialskie czyny, które w wypadku robienia ich wskazanym przez kapłanów innym – są miłe Bogu.

Ex Pert

ojcze nasz, uciekaj stąd
bo palą chaty, już czuję swąd
zabierz matkę, zabierz syna
uciekajcie wedle młyna
jak najdalej stąd

ojcze nasz, twój chory sen
zatruwa strachem noc i dzień
wedle młyna bystra woda
powołaj się na Heroda
jak spytają skąd

ojcze nasz, bezradny tak
słowa w ustach mają krwi smak
poświęciłeś swego syna
a tu biegnie cała gmina
nienawiści trąd