Prorocy

Każdy numer musi się jakoś zaczynać. Technicznie najłatwiej jak zaczyna się pojedynczym instrumentem, bo wtedy każdy sobie znajduje punkt w którym wskakuje i jazda. Ale z kolei dla tego, który zaczyna to może być lekko stresujące, bo jak źle zacznie to cały numer albo leży albo kuleje. Bardzo często numery zaczynały się basem, aż wreszcie Żółw się zbuntował i zażądał, by choć raz numer zaczynał się wokalem… Ostatecznie litościwie Marek dorobił do tego numeru początek i nie musiałem świecić gołym wokalem na początek.
Tekst (i cały utwór) powstał na przełomie. Kiedy formował się nowy porządek. W konwulsjach i na żyjącym organizmie. Kiedy nie wiadomo było do końca co wolno i jak ludzi przekonywać do swoich racji. Kiedy ci, którzy nie zdążyli się załapać na udział we władzach, gotowi byli zburzyć kruchą równowagę zarzucając tym, którym się udało – zdradę. Bo jakże tak? Oni się załapali, a my nie? Więc dalejże rozróby i demonstracje, dalej wojna, partyzantka i rzucanie kamieniami. Aż do następnych wyborów, kiedy im się jednak udało dorwać do władzy. Wtedy grzmieli z trybun o warchołach i odpowiedzialności za państwo. A w ludziach rosła frustracja i wściekłość. Niektórym się zdawało, że wystarczy obalić komunę, a jak za dotknięciem czarodziejskiego fiuta – wszystko się odmieni. Nagle powstaną drogi, szpitale etc., a kieszeń im pęknie od kasy. A tu przyszło bezrobocie i/ lub ciężka praca. Szok kulturowy; przyzwyczajeni do komuny roszczeniowcy i widok przedsiębiorczych jednostek usiłujących wykorzystać szansę… A banda hochsztaplerów obiecywała złote góry i drogę na skróty, więc co chwila wybuchała nowa afera. Państwo nie umiało sobie z tym jeszcze radzić, a prasa miała używanie. Na takiej pożywce wystarczyło krzyknąć nośne hasło, rozedrzeć szaty i zapłakać nad losem kraju i mieszkańców… Kamienie szukały się same…

 

kiedy noże będą padać zamiast deszczu
a na chodnikach zakwitnie szkło

przyjdzie stu proroków z wielkimi bębnami
a ty nie będziesz wiedział o co szło

ale pójdziesz przemówić kamieniami



< WSTECZ | DALEJ >


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *