XI

Czy go pamiętam? – zaśmiał się pod nosem bawiąc się złotym breloczkiem w kształcie wideł. Wypuścił z paszczy chmurę dymu i kilka kółek. Zadumał się chwilę usiłując skomponować pięciokół olimpijski – Pamiętasz go? – zwrócił się do skrzydlatego jegomościa obok, który siedząc przed ekranem z uwagą sprawdzał jakieś rubryki w Excelu „winien/ ma”. Tamten pokiwał głową z uśmiechem roztargnienia. Ze skrywanym obrzydzeniem odganiał od siebie dym – Tak, pamiętam! Obaście siebie warci! – Wykrzywił usta z dezaprobatą i zafalował skrzydłami. Pierwszy ignorował niejako z upodobaniem daremne wysiłki skrzydlatego, kontynuował – A jaki był namolny! „Jak żyć? Co robić? Pokaż kierunek! Cel! Wrogów!”. Tak się napraszał, że cyrograf chciał chciał podpisać in blanco! – wywijał czymś w rodzaju cygara niczym szpadą i zaniósł się chrapliwym śmiechem. – a on tam w tej duszy miał wszystko popsute! Grzechotało tam, nie domykało się, piszczało, albo nie chciało się włączać! To na co mi ona taka? – Zaciągnął się głęboko i rozkaszlał, aż nie wiedziałem – charczy z braku oddechu czy ze śmiechu… – I buńczuczny jaki! – załóż – mówi – że zwyciężę cokolwiek przedsięwezmę! – Zgasił z rozmachem irytacji to, co palił. Czapkę – mówiłem – załóż! Buty załóż! Załóż, że pudełko jest puste i pełne zarazem! A nie! Czekaj!.. To chyba komu innemu mówiłem. No to kurtkę załóż! Albo kapelę jakąś! Inkwizycja ją nazwij!.. I co? Założył? I mówisz, że działa dalej?..

Ex Pert

 


« X | XII »