Spacer miejski

To jest ostatni i najświeższy nasz numer. Jeszcze przed samym studiem robiliśmy szlify. W całości (muzycznie) robiony tylko w składzie płytowym. Marek, jak zwykle przyniósł cały worek tematów, Drut zrobił temu wiwisekcję i zaczęliśmy sklejać. Wiele mieliśmy przy tym zabawy i gimnastyki – bo i zmiany tempa i rytmu, jakieś funki, rapy, wizgoty. Czasem, na samym etapie tworzenia wychodzą takie wypadkowe różnych działań – zagrywki, smaczki a nawet pomyłki, które jak się okazuje – świetnie pasują. No i wyszło wyjątkowo dużo wokalu (jak na nas…). Każdy ma w ten numer włożone bardzo dużo zaangażowania.
Temat tekstu – to jedna z moich obsesji – ciemna strona miasta. Wiele mojego pisania dotyczy właśnie tego. Wychowałem się w takiej enklawie – stare Dębniki. Przedwojenne bloki, stare kamienice, podwórka i zaułki… A drugą część młodości spędziłem na klasycznym, wielkopłytowym blokowisku. Jako młody chłopak patrzyłem na to co się tam dzieje z podziwem, ale i z mieszanymi uczuciami. Bo z jednej strony z domu (z normalnego, ciepłego i bezpiecznego domu) wynosiłem zupełnie inne wartości, a z drugiej strony atawistyczna natura patrzyła z podziwem na wilcze stado, na przemoc i gloryfikowała całą patologię. Nawet do końca jej nie rozumiejąc. Tym bardziej, że nie musiałem w niej uczestniczyć non stop… Dość szybko się wpasowałem w tamto środowisko. Funkcjonowałem w nim całkiem sprawnie, co nie jest dziś powodem do chluby, ale daje asumpt do ostrzeżeń i obserwacji. Na szczęście wartości z domu nie pozwoliły mi skończyć jak ówcześni koledzy. I nie ma w tym nic z brechtowskiego romantyzmu “Opery za trzy grosze”… Jest tylko syf, przemoc, alkohol i dragi. I pułapka bez wyjścia. I ludzie bez nadziei, że może się udać. Na koniec pogodzeni z przegraną. Produkujący kolejne pokolenia od razu zarażane tym samym. Bardzo ciężko jest przerwać ten przeklęty krąg.
A sam tekst jest zmontowany z kilku wierszy z tomiku “Moje miasto/martwa natura”.

Ex Pert

młode brzytwy dojrzewają w cieniu schodów
głodne noże rosną w mroku bram

więc nie podchodź za blisko
i uważaj na ręce
nie przyglądaj się za długo
nie nadeptuj na mój cień

bo ja też trzymam asa w rękawie
bo między mną, a miastem toczy się gra!


< WSTECZ | DALEJ >


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *