Niedzielny kościół
Kiedy byłem jeszcze całkiem młodym chłopakiem, moja ówczesna dziewczyna, wiedząc o moim stosunku do kościoła, a chcąc go zmienić umawiała się ze mną tamże. Chadzałem, a jakże! Poczyniłem wtedy wiele bardzo ciekawych obserwacji. Nikt, ale to literalnie nikt nie był w stanie podać tematu kazania – ludzie przychodzili na obowiązkową gimnastykę – przyklęk/wymach/powstań/podskocz/zapłać. Myśli i uczucia gdzieś daleko… I te czerwone twarze i zabijający oddech…
Muzykę stworzył Żółw, a twórczo rozwinął ją grający później z nami Klaus. To jest tekst, który w zdumiewający sposób działa na ludzi – tak jakby w ogóle nie chcieli przyjąć do wiadomości sensu, jakby zapomnieli na tą chwilę co to przenośnia czy sarkazm i ironia – wszyscy tylko zwracają mi uwagę że monstrancja to nie kieliszek… A może po prostu za mało czytelnie go napisałem?
Ex Pert
niedzielny kościół ma śmierdzący oddech
zapuchnięte, przekrwione oczy
z nabożeństwem utkwione w złotej monstrancji
monstrancja to taki duży kieliszek
niedzielny kościół ma czerwoną twarz
i ręce krzyż dzierżące drżą z niecierpliwości
podniesienia złotej monstrancji
monstrancja to taki duży kieliszek
niedzielny kościół ma mokre myśli
a pan bóg jest wielką
łaskawą flaszką
monstrancja to taki duży kieliszek