VI

Co by tu robić w życiu? Może by spróbować skakać z wysoka do kałuży i robić plum w tonacji C dur? Hmmm, musiałbym mieć podeszwy wyprofilowane w D cur – wtedy by pasowało… To może będę pastował samoloty? Dobra, tylko potrzeba dużo słoików. No to nałowię nad rzeką. Ale muszę mieć do tego olchowe bierwiona. Zrobię z tego zbyt mokrego, co leży tam, gdzie stało. Ale tam jest już dużo lepiej, więc nie będzie. A gdyby tak wziąć i nie puścić? I tak trzymać? To co wtedy? Nie? No to może szablony dla motyli? Na każdy dzień inna nakrętka? No tak; klamki. Dużo klamek i furczyków… To nie przejdzie. Nie? Słyszałem, że tam gdzie gnieżdżą się brylundki jest jeszcze miejsce na bierwiona olchowe. Ej! Przecież to już nie leży tam, gdzie stało, bo tam jest już dużo lepiej – przecież pisałem!
To będę szył butom czapki; bo jakże tak – stale bez czapek? Tylko co na to turliki? Ech, same problemy, dylematy, truskawki i zgrubałki… Może nożyki antyskaleczeniowe – tępe z obu stron? Albo lepiej plaster obustronny do noszenia parami? I sprzedawane w pakiecie, bo tak będzie głupiej. Ale każda głupota ma swoje granice a ja jej przekroczyć nie mogę – nie mam takiego paszportu ani biletu. A gdyby…. nie, to też za głupie. I tak ze wszystkim – albo za zbyt, albo niedolepsze, albo przy samym tym, co nie do końca… Niechże więc się stanie ciemność! Ale to dopiero wieczorem. Co robić? Co robić? A! Wiem! To założę zespół Inkwizycja…

Ex Pert

 


« V | VII »